10 maja troje reprezentantów Koła Bezpieczeństwa Wewnętrznego zabrało głos podczas III Konferencji Naukowej "Bezpieczeństwo i Obronność SEC&DEF" w tematyce "Bezpieczeństwo narodowe i międzynarodowe na kontynencie europejskim". Konferencja była kolejnym projektem Koła Naukowego Bezpieczeństwa Morskiego działającego przy Wydziale Dowodzenia i Operacji Morskich Akademii Marynarki Wojennej, z którym nasze koło ma podpisane porozumienie o współpracy.

Wyjazd do Gdynii stał się okazją by bliżej zapoznać się z wybranymi obiektami Trójmiasta. Chcąc zdążyć zrealizować cały ambitny plan wycieczki, wyjazd zaplanowaliśmy już na 8:00 rano 9 maja.

Środowy poranek przywitał nas pięknym słońcem oraz skrajną porcją optymizmu, którą tylko podsycała wizja przepołowienia tygodnia. Wiosenny poranek, tankowanie na stacji oraz kubek porannej kawy i można było ruszać w kierunku Olsztynka, by następnie "wskoczyć" na krajową "siódemkę", która miała nas zaprowadzić aż nad samo wybrzeże. Poranna senność zniknęła wraz z tematem ostatnich wydarzeń na naszej uczelni. Gorączkowa dyskusja, przerywana telefonami z uczelni, towarzyszyła nam aż do pierwszego zatoru na 7-ce. Chwila grozy, oto przed nami zaczyna się "Polska w budowie" - a dokładniej "siódemka" w budowie. Na naszych oczach tworzy się przyszłość tego kraju, jednakże ta przyszłość mocno wpływa na teraźniejszość, tworząc wbrew woli kierowców kilometrowe korki. Z biciem serca dojeżdżamy do robotnika w odblaskowej koszulce, który jednym "mocarnym" ruchem wstrzymuje cały ruch... na naszym pasie. Z pewnym wymuszonym zainteresowaniem obserwujemy taniec samochodów z naprzeciwka. Piotrek sugeruje mi, że nie jest tak źle, w końcu mamy "pole position". Po upływie niespełna 5 minut, ku naszemu zdziwieniu, ruch zostaje przywrócony. Dalsza jazda odbywa się według pewnego korzystnego dla nas schematu: jeśli już musimy się zatrzymać na odcinku drogi z ruchem wahadłowym to zawsze na "pole position" i nie dłużej niż na 5 min.

Po upływie niespełna 2,5 godziny, oczy całej naszej trójki cieszy znajomy widok rafinerii Gdańskiej. Od tego momentu do akcji wkracza "Mariolka" czyli nasza nawigacja. W akompaniamencie kłótni nad prawidłowością nazywania naszej nawigacji "Mariolką" dojeżdżamy do pierwszego celu podróży, czyli stadionu piłkarskiego PGE Arena. Jesteśmy dużo wcześniej niż planowaliśmy, dlatego na spokojnie obchodzimy obiekt dookoła, podziwiając jego unikalną formę architektoniczną. Około godziny 12:00 udajemy się do sekretariatu stadionu, skąd mamy wziąć udział w wycieczce po "zakamarkach" jednej z aren na EURO 2012. Niestety mamy pecha, wszystkie wycieczki zostały anulowane za sprawą wizytacji gości zagranicznych z UEFA. Nie pomaga również polemika z szefem ochrony. Pozostaje wycieczka po arenie, bez wchodzenia do pomieszczeń i na murawę. Stadion zachwyca nas przed wszystkim swoim ogromem oraz niesamowitą ilością przestrzeni, jaka została przeznaczona na otoczenie obiektu.

Przed godziną 14:00 ruszamy w kierunku Sopotu, gdzie planujemy zjeść obiad oraz jednoznacznie zaznaczyć swoją obecność w tym nadmorskim kurorcie. Podróż upływa zgodnie z konwencją całego dnia, czyli bez przeszkód i sprawnie... wbrew sugestiom "Mariolki" (w końcu mamy cały dzień na zwiedzanie, nie zależy nam na najszybszej trasie). Po bliżej nie określonej chwili jesteśmy w mieście "Bursztynowego Słowika". Nasza nawigacja się na nas pogniewała, ale to nie odbiera nam humoru podczas spaceru deptakiem "Bohaterów Monte Casino". Spacer znajduje finał nad Bałtykiem, gdzie z Piotrkiem podejmujemy pierwszą, nieudaną próbę kąpieli (Monika też tylko, że wbrew swojej woli). Seria patriotycznych zdjęć z koszulką WSPol na tle morza, przed "Grand Hotelem", kończy nasze piesze wędrówki, kierując nasze zgłodniałe oczy w stronę najbliższej knajpy. Pewna forma chichoczącego losu sprawia, że kończymy z batatami po afrykańsku na obiad (tą część sprawozdania pominę z uwagi na tragikomizm tego wyboru).

Późnym popołudniem parkujemy przed gmachem głównym Akademii Marynarki Wojennej. Po sprawnym zakwaterowaniu, ruszamy jeszcze z kilkorgiem nowych znajomych z AMW oraz Uniwersytetu Warszawskiego na gdyńską plażę. Pomimo dużych chęci by zobaczyć jeszcze "Skwer Kościuszki" i zacumowane przy nim ORP "Błyskawica" oraz "Dar Pomorza", znużenie całego dnia wygrywa i posyła nas wcześnie do łóżek. Ustępujące emocje całego dnia, robią miejsce na pierwsze realne obawy przed jutrzejszymi wystąpieniami.

10 maja zaczynamy wcześnie, by przygotować się przed poranną rejestracją, która miała ruszyć równo o 8:30. Szybka toaleta, koszula, garnitur, kawa z automatu w rękę i ruszamy na salę obrad. Na miejscu oprócz znajomych twarzy, spotykamy nowo przybyłych studentów z Uniwersytetu Warszawskiego oraz Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Równo o 9:00 konferencję otwiera krótkie wystąpienie Dziekana Wydziału Dowodzenia i Operacji Morskich kmdr. dr. hab. Krzysztofa Rokicińskiego. Jednym z pierwszych prelegentów był Pan ppłk SG Piotr Patla, dyrektor Zarządu Granicznego Komendy Głównej Straży Granicznej. Jego ciekawe wystąpienie było w całości poświęcone funkcji oraz przygotowaniu Straży Granicznej do Mistrzostw EURO 2012.

Pierwszy panel konferencji kończył się pod znakiem Wyższej Szkoły Policji, za sprawą naszych kolejnych wystąpień. Cała nasza trójka wystąpiła z następującymi tematami:

  • Monika Skiepko „Wybrane problemy przestępczości na szkodę funduszy strukturalnych z Unii Europejskiej”;
  • Tomasz Kowalski „ Przestępczość stadionowa jako aspekt przestępczości zorganizowanej. Analiza zjawiska przed Mistrzostwami EURO 2012”;
  • Piotr Gosek „Zabezpieczenia banków internetowych – metody popełniania przestępstw”.

Wszystkie trzy wystąpienia spotkały się z dużym zainteresowaniem zgromadzonych gości, co skutkowało żywą dyskusją po zakończeniu pierwszego panelu, zarówno podczas oficjalnej debaty jak i w kuluarach, przy okazji "małej czarnej". Kolejne dwa panele, zgodnie z planem zostały zdominowane przez wystąpienia studentów reprezentujących ośrodki edukacyjne z całej Polski. Szeroka i zróżnicowana problematyka podejmowana przy każdej kolejnej prelekcji oraz profesjonalizm i wyczerpanie tematów, spotkały się z uznaniem ze strony władz Wydziały Dowodzenia i Operacji Morskich, któremu wyraz dał Pan Dziekan wydziału w swoim kończącym konferencję podsumowaniu. Po zamknięciu oficjalnych obrad, zgromadzonym zaprezentowano Salę Tradycji Akademii, gdzie począwszy od dzwonu okrętu szkoleniowego "GRYF" z 1951 r. można było prześledzić losy uczelni. Towarzyszące zakończeniu rozmowy ze studentami AMW, UW oraz UWM dały podstawy wierzyć, że w najbliższej przyszłości uda się zrealizować wspólny projekt, połączony z integracją między naszymi uczelniami.

Po 18:00 wspólnie ze sporą grupą nowych znajomych ruszyliśmy na plażę gdyńską dać upust nagromadzonemu stresowi. Kwestią kilku minut było abyśmy z Piotrkiem otworzyli sezon na kąpiel w naszym pięknym morzu (tak potwierdzam ewentualne pytania - Bałtyk wciąż jest słony i niesamowicie zimny ! ).

11 maja rano, bez specjalnego pośpiechu, wykwaterowaliśmy się oraz pożegnaliśmy studentów AMW, dziękując im za wspaniałą gościnę. W drodze powrotnej przewidzieliśmy jeszcze miejsce na zwiedzanie starego miasta w Gdańsku. Widok pomnika "Neptuna" czy spacer urokliwą ulica Mariacką, zawsze wywołują pewien sentyment. Po zjedzeniu smacznego obiadu, bez zbędnej zwłoki ruszyliśmy w drogę powrotną. W samochodzie zdało się wyczuwać pewną niechęć powrotu do szarej rzeczywistości. Atmosferę nostalgii potęgowała nasza nawigacja "Mariola", która definitywnie odmówiła współpracy, sprawiając wrażenie, że też nie chce opuścić Trójmiasta.

Bogatsi w poczucie spełnionego obowiązku oraz zdobyte wspomnienia opuszczaliśmy słoneczne wybrzeże "polskiej Kalifornii".